poniedziałek, 4 lipca 2011

Kajaki 2011






Rok 2011 jest dla mnie rokiem wielu zmian - kraju, szefa, kręgu kulturowego ... Większość tych zmian to zdecydowanie zmiany na lepsze, jednak są wśród nich i te na gorsze :( Do tych drugich  należy niemożność uczestnictwa w tegorocznych Kajakach :(, w których to brałem udział przez ostatnie sześć lat mojego życia! 
Dzisiejszy wpis dedykuję wszystkim uczestnikom Kajaków 2011, które właśnie dobiegły końca, którzy pomimo deszczu, chłodu i odmrożonych dłoni* dzielnie wiosłowali. 
W ramach duchowej łączności z tegorocznymi kajakarzami udałem się na plażę w Tel-Awiwie, gdzie podziwiając zachód (oraz wschód :D) słońca, wspominałem finał Kajaków 2009 czyli spływu Łupawą zakończonego lądowaniem na plaży w Rowach ..... :)


*   na szczęście Służby Meteo od zbierania sopli z namiotów nie były potrzebne .... :P
** na zdjęciu kajak (rzeźbiony ręką miłościwie nam panującej Komandor Borówki-Świetlik :D) wożony przeze mnie po trzech kontynentach oraz muszelki zebrane ręką autora w środku nocy na plaży w Tel-Awiwie

2 komentarze:

  1. Waldku, ten wpis jest obledny i jakze smutny, nam tez bylo teskno co bede ukrywac! Na pocieszenei jednak dodam, ze Twoja baklava zrobila wsrod kajakarzy prawdziwa furore, "prawie" byles z nami, choc "prawie robi wielka roznice"... Z usciskami Samozwanczy Komandor i byle do sierpnia :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki Basiu. Mam nadzieję, że za rok uda nam się wspólnie popłynąć na kolejne Kajaki :)

    OdpowiedzUsuń